poniedziałek, 4 stycznia 2010

bez powodu

rzeka pomyli się w biegu
słowo zakrztusi
cisza spuchnie
jak zmęczone nogi

gdyby nie ty
zasłoniłbym okna
spalił wszystkie książki
i myślał tylko
o zupie sąsiada

koniec lata
na brzegu rzeki
w środku szarego błękitu
niebo
za mglistym oddechem
twojego spojrzenia

tak bez powodu...

Brak komentarzy: